- ale tu pieknie! - zaczela tarzac sie w kwiatkach i smiac

- o hej! - usmiechnela sie przyjaznie i przestala tarzac, otrzepala sie, zamachala ogonem i podbiegla do wilczycy - jestem BlackRose, chociaz, nie wiem skad to imie, przeciez nie mam ani jednej czarnej plamki, a ty jak sie zwiesz? - usmiecha sie przyjaznie

- milo poznac - usmiecha sie slodko - narazie nie znam jeszcze zadnego wilka oprucz ciebie - mowi milutko, tak milej wilczycy jak ona chyba nie ma.

//

- ON...? znaczy, czlowiek? czy jakies zlo? - podniosla ton, nie lubiala zla i chciala sie mu sprzeciwic, nie boji sie zla i walczy z nim na codzien.

- ja tam, sie ludzi nie boje! bo mam to! - otwiera woreczek a magiczny pylek lekko tryska. Wadera usmiecha sie - chcesz zobaczyc, jak to dziala? - spytala slodko i pewna siebie

- ach, wlasnie tak! Masz gdzies jakas rane lub blizne? - spytala milo. Wstala i wbila dalej od nich jakis wysoki patyk w ziemie, po czym wrucila do wadery.

- dawaj - wziela jej lapke i posypala pylem, rana momentalnie sie zrosla - to jeszcze nic, patrz na to! przyjmijmy, ze tam jest czlowiek. - wskazala na patyk wbity w ziemie. Posypala pylem w tamta strone a liscie, rosliny, lodygi, pnacza i inne obwiazaly go do okola - pyl nie zabija, on tylko leczy i znieruchama na czas ucieczki, ale moze nam posluzyc na wiecej, powoduje on takze natychmiastowy wzrost roslin, patz - wbija w ziemie ziarenko slonecznika, posypuje pylem i slonecznik pnie sie do gory, nagle przed nimi stoli piekny zolty slonecznik, z ziarenkami gotowymi do zjedzenia - i jak? - usmiechnela sie slodko